Ile przeszlam badan, co musialam zniesc, by na spokojnie byc w tym miejscu, w ktorym jestem teraz?
Oj.. jak czasem slyszę, ze ktoś się boi pobrania krwii.. to sobie mysle, ze on pewnie nie zostanie doswiadczony cieżką chorobą, bo by tego nie przeżyl.. albo będzie się musiał się przyzwyczaić, ja musiałam się przyzwyczaic, przezylam i to wiele, wiele pobrań, kłuć do wenflonów o jak bardzo duzo, czasem po kilka razy dziennie. Tak łagodnie mówiąc. Zawsze myslalam, ze ze mnie taki słabeusz, taka wątła istota... Wszystko siedzi w głowie. Jesli myslałam o sobie ze jestem wątłą trzciną - taką bylam. Wlaśnie taka bylam ciągle biedna, ciągle chora, kaszląca i smarkająca na zmiany. W pewnym momencie przeszłam przemianę wewnętrzną. Wtedy, kiedy uwierzylam, ze przeszczep moze sie udac.
Stałam sie silna mimo braku sił.. wszystko siedzi w glowie..
Pierwsza biopsja serca byla wydarzeniem. Teraz to juz rutyna, a zgodę podpisuje się taką samą. W sumie nie czytam, co tam piszą. Przeczytalam raz. Pierwszy raz. Pewnie przez te lata nic sie nie zmienilo w treści. Taki standardzik, zeby nie pozwać szpitala jakby co.. Pisza ze to jest inwazyjne badanie, ze moze miec wiele skutkow ubocznych, a nawet moze skonczyc sie zgonem. Przerazające, ale jaki mam wybór. Pierwsza moja biopsja w zyciu odbyla sie w pierwszym roku od wykrycia choroby. Szukali przyczyny mojej kardiomiopatii, to badanie mialo na celu zbadanie kilku wycinkow serca w celu sprawdzenia, czy nie odklada się w nim bialko, zwane amyloidem. Robili wszystko, zeby jednak to badanie nie bylo konieczne. Mowili o jego i inwazyjnosci, probowali znalezc amyloid rowniez w innych narzadach, robili biosję zoladka, wycinanie slinianek, biopsje szpiku kostnego. Jednak nie udalo sie uniknac biopsji serca. Druga biopsja, a ścislej mowiąc, cewnikowanie serca odbylo się we wrzesniu 2018 roku, w przededniu kwalifikacji na listę do przeszczepu, tym razem grzebanie w zylach i sercu mialo na celu sprawdzenie, czy nie mam nadcisnienia płucnego. Nadcisnienie plucne jest przeciwskazaniem do przeszczepu. Wtedy naprawdę sie balam. Moze nie samego badania a wyniku badania.. na szczescie nie miałam nadciśnienia.
Teraz biopsja to rutyna. Mialam ich juz z 7 lub 8, za tydzień kolejna. Wszystkie to zerowki, czyli brak odrzutu. Oby tak dalej..
Teraz przypada taka półroczna, ale zwiazana jest z nią co najmniej 3,4 dniowa hospitalizacja, więc mieszkanie w miarę blisko szpitala wskazane..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz